W ubiegłym roku na fermach rybnych w Norwegii przedwcześnie padło prawie 63 miliony łososi. Ta śmiertelność mocno niepokoi lokalne władze wiodącego producenta ryby hodowlanej na świecie.
Rok 2023 był wyjątkowy dla norweskiego eksportu łososia. Według Norweskiej Rady ds. Owoców Morza – NORGES SJØMATRÅD, wyeksportowano 1,2 miliona ton, co oznacza rekordową kwotę 172 miliardów NOK i wzrost o 16% (+ 1,4 miliarda euro) w porównaniu z już historycznym rokiem poprzednim. To wszystko odpowiada 39 milionom posiłków każdego dnia – przez cały rok.
Przeczytaj także: WEDŁUG „FORBESA” W NORWEGII NIE PRZYBYŁO NOWYCH MILIARDERÓW
Za tymi liczbami kryje się inny, znacznie mniej gwiazdorski rekord Norwegii, wiodącego producenta łososia hodowlanego na świecie. Według Norweskiego Instytutu Weterynaryjnego w zeszłym roku na fermach rybnych w fiordach tego skandynawskiego kraju przedwcześnie padło prawie 63 miliony łososi, co stanowi bezprecedensowy wskaźnik śmiertelności na poziomie 16,7%.
Jak wytłumaczyć taką masakrę?
Na szczególną uwagę zasługuje hodowla intensywna. Łosoś hodowany w dużych, zanurzonych klatkach cierpi na choroby (trzuszki, skrzela, serce), ale także na urazy spowodowane inwazją wszy morskich, pasożytów żywiących się skórą i krwią ryb. Norweskie fermy rybne nie są jedynymi ofiarami. Najnowsze zdjęcia z islandzkiej fermy, ujawnione przez lokalne media, przedstawiają zniekształconego łososia zjadane przez wszy, które pozostają na jego rybie.
Według Trulsa Gulowsena, lidera NATURVERNFORBUNDET, norweskiego oddziału ruchu Przyjaciół Ziemi, wzrost umieralności wynika ze zbyt dużej „industrializacji”. „Stworzyliśmy genetycznie rybę hodowlaną, która ma słabą zdolność przetrwania i umiera w wyniku połączenia stresu i złych genów, ponieważ została wyhodowana tak, aby rosła tak szybko, jak to możliwe i przeszła nagłą zmianę diety” – powiedział.
Przeczytaj także: ŻYCIE W NORWEGII | RZĄD CHCE OPODATKOWAĆ PRODUCENTÓW ŁOSOSIA
Specjalista ds. zdrowia ryb Trygve Poppe dokładnie podkreśla, jak szybko hoduje się ryby. „W pierwszej fazie w słodkiej wodzie manipulujemy światłem i temperaturą, aby rosły jak najszybciej: na wolności faza ta trwa od dwóch do sześciu lat. W hodowli trwa to od sześciu miesięcy do roku” – argumentuje były profesor szkoły weterynaryjnej, który twierdzi, że zaprzestał zakupu łososia hodowlanego i wskazuje na „strasznie złe warunki panujące wśród ryb”.
Czy istnieje ryzyko po spożyciu takiej ryby przez ludzi?
Łosoś, który przedwcześnie umiera, jest zwykle przetwarzany na paszę dla zwierząt lub biopaliwo. Jednak według norweskich mediów może się zdarzyć, że ryby chore w momencie ich patroszenia lub nawet już martwe trafią na talerze, czasami z etykietą „lepszej jakości”. „Widzę w sprzedaży ryby, których sama bym nie zjadła” – zeznała w listopadzie na kanale krajowego nadawcy NRK była kierownik ds. jakości w przetwórstwie rybnym, Laila Sele Navikauskas.
Zdaniem ekspertów jego spożycie nie stwarza zagrożenia dla zdrowia człowieka. „Powszechne patogeny wywołujące choroby łososia nie przenoszą się na ludzi” – zapewnia Edgar Brun, kierownik działu zdrowia i dobrostanu ryb w Norweskim Instytucie Weterynaryjnym - VETERINÆRINSTITUTTET. Jednak te rewelacje szkodzą jakościowemu wizerunkowi, który branża stara się stworzyć.
Przeczytaj także: PARADOKS SZWAJCARII: CORAZ MNIEJ RODZIN STAĆ NA KUPNO DOMU
Norweski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności – MATTILSYNET odnotował zatem nieprawidłowości w gospodarstwach rolnych podczas jednej z dwóch kontroli w ubiegłym roku: ranne lub zniekształcone ryby zostały wywiezione nielegalnie. Jednakże dozwolony jest wyłącznie wywóz łososia najwyższej lub zwykłej jakości. Ryby gorszej jakości, które stanowią coraz większą część stada, można sprzedać za granicę dopiero po przetworzeniu, np. pokrojeniu na filety.
Jakie rozwiązania są brane pod uwagę?
Poza względami etycznymi wzmacnianie dobrostanu zwierząt jest zgodne z logiką ekonomiczną: 63 miliony łososi umierających przedwcześnie oznacza prawie 2 miliardy euro utraconych dochodów. Producenci wykazują zatem pewną chęć rozwiązania tego problemu.
Organizacja SJØMATBEDRIFTENE reprezentująca drobnych producentów dąży do zmniejszenia śmiertelności o połowę do 2030 r., a gigant Salmar zainwestował w tę kwestię ponad 40 mln euro. Sjømat Norge, stowarzyszenie reprezentujące duże grupy akwakultury, twierdzi, że się mobilizuje, ale prosi o czas. „Hodowla łososia zajmuje średnio trzy lata” – podkreśla jej dyrektor, Geir Ove Ystmark. „Dlatego trudno jest dziś zobaczyć natychmiastowe rezultaty, mimo że uruchomiliśmy cały szereg inicjatyw i środków”.
Wśród wymienionych ścieżek znalazło się zwiększenie rozstawu gospodarstw akwakultury oraz nowe technologie, w szczególności tzw. instalacje zamknięte, w których woda jest filtrowana. Technologia ta pomogłaby chronić przed wszami morskimi, ale jest droższa.
Przeczytaj także: START-UPY I INNOWACJE | NORWEGIA Z SZEŚCIOMA JEDNOROŻCAMI W CZOŁÓWCE KRAJÓW W EUROPIE
Rząd norweski podkreśla odpowiedzialność hodowców za przestrzeganie przepisów. „Nie u wszystkich producentów wskaźnik śmiertelności jest taki sam, można go zmniejszyć” – zauważa Sekretarz Stanu w Ministerstwie Rybołówstwa Even Tronstad Sagebakken. Jego zdaniem powinny się do tego przyczynić dwa teksty w przygotowaniu, jeden dotyczący dobrostanu ryb, a drugi dotyczący eksploatacji mórz. W międzyczasie Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności twierdzi, że nadal otrzymuje raporty o tym, że łosoś niespełniający norm w dalszym ciągu opuszcza kraj, co wskazuje na konieczność pilnego działania.