W otoczeniu obniżek stóp procentowych, utrzymującej się inflacji i nieustannego poszukiwania zdywersyfikowanych źródeł zysków, kryptowaluta bitcoin ponownie mocno zakorzeniła się w debacie rynków finansowych. Jego cena osiągnęła w lipcu nowe maksima – 122 838 dolarów – co ożywiło zainteresowanie zarówno inwestorów indywidualnych, jak i pytania ze strony banków prywatnych, komitetów inwestycyjnych oraz firm zarządzających aktywami.
To, co jeszcze kilka lat temu uchodziło za domenę niemal wyłącznie spekulacyjną, ustąpiło miejsca nowej erze: instytucjonalizacji. Od początku roku amerykańskie fundusze ETF typu spot otworzyły dla tradycyjnych inwestorów regulowany i efektywny sposób dostępu do największej kryptowaluty pod względem kapitalizacji rynkowej. BlackRock, Fidelity, WisdomTree i inni czołowi zarządzający aktywami konkurują dziś o napływy kapitału do produktów, które do niedawna byłyby nie do pomyślenia w ich portfelach. Łącznie amerykańskie fundusze ETF oparte na bitcoinie zarządzają obecnie kwotą ponad 148 miliardów dolarów.
Przeczytaj także: BITCOIN PRZEŁAMAŁ OPÓR 50 000 DOLARÓW
Ta zmiana nie jest wyłącznie skokiem operacyjnym. Odzwierciedla również transformację narracji: bitcoin nie jest już tylko technologiczną „Zabawką” czy symbolem „Antyestablishmentu”. Dla wielu stał się odrębną klasą aktywów w analizie rodzinnych majątków.
Najczęstszym punktem odniesienia pozostaje złoto. Wielu określa bitcoina mianem „Cyfrowego Złota” ze względu na planowany niedobór i potencjał jako środka przechowywania wartości. Rzeczywistość jest jednak bardziej złożona. To aktywo o skrajnej zmienności, z okresami głębokich korekt, którego zachowanie nie zawsze odpowiada tradycyjnym „bezpiecznym przystaniom”.
W ostatnich kwartałach korelacje bitcoina były zmienne: czasem podążał za indeksem giełdy NASDAQ, innym razem reagował mocniej na globalne przepływy płynności niż na konkretne czynniki makroekonomiczne. Nie jest całkowicie oderwany od cyklu koniunkturalnego, ale też nie wpisuje się w niego w sposób jednoznaczny. Ta niejednoznaczność sprawia, że pozostaje instrumentem uważnie obserwowanym pod kątem dywersyfikacji.
Przeczytaj także: OSZCZĘDNOŚCI W NORWEGII: ZŁOTO NADAL BIJE REKORDY
Choć brak konsensusu, jaką wagę – jeśli w ogóle – powinien mieć w portfelu, faktem jest, że niska (i zmienna) korelacja z innymi klasami aktywów oraz zdolność do niezależnych ruchów sprawiły, iż coraz więcej zarządzających włącza go do kręgu zainteresowań. Pozostaje jednak inwestycją wymagającą emocjonalnie: jego zmienność potrafi wystawić na próbę nawet tych, którzy mają minimalną ekspozycję.
Dostęp regulowany: europejska przewaga
Choć amerykańskie ETF-y były medialnym tematem 2024 roku, warto pamiętać, że europejscy inwestorzy już od 2019 r. korzystają z regulowanych instrumentów, by uzyskać ekspozycję na bitcoina. ETP uruchomiono w listopadzie 2019 r., rozpoczynając okres, w którym Europa wyprzedziła Stany Zjednoczone, oferując płynne, fizycznie zabezpieczone instrumenty notowane na platformach takich jak Xetra, SIX Swiss Exchange czy EURONEXT.
Ta przewaga regulacyjna pozwoliła europejskim inwestorom uzyskać ekspozycję z tradycyjnych rachunków papierów wartościowych – bez konieczności zarządzania portfelami cyfrowymi czy kluczami prywatnymi. Dostęp przez standardowe domy maklerskie i platformy (np. eTORO czy NORDNET) oraz integracja z infrastrukturą bankową i przejrzystymi mechanizmami wyceny poprawiły postrzeganie bezpieczeństwa prawnego i operacyjnego, szczególnie wśród konserwatywnych grup majątkowych.
Przeczytaj także: GIEŁDA PAPIERÓW WARTOŚCIOWYCH W OSLO: JAKIEGO BROKERA WYBRAĆ NA START?
W takim otoczeniu zarządzający aktywami, banki i doradcy mogli włączać analizę bitcoina w sposób bardziej naturalny: nie jako eksperyment poza systemem finansowym, lecz jako potencjalne uzupełnienie dobrze zaprojektowanych strategii majątkowych.
Czy stoimy w obliczu zmiany strukturalnej?
Kluczowe pytanie brzmi, czy obecny wzrost to element typowej zmienności rynku krypto, czy też świadectwo nowej ery. Silne argumenty przemawiają za tą drugą hipotezą: napływ kapitału instytucjonalnego, profesjonalizacja ekosystemu oraz konsolidacja regulowanych produktów sugerują ewolucję w stronę dojrzalszej klasy aktywów.
Ryzyka jednak pozostają. Zmiany regulacyjne, awarie technologiczne czy kryzysy zaufania mogą wywołać gwałtowne korekty. Dlatego najczęstszą praktyką wśród zarządzających jest ostrożność: dogłębne zrozumienie, co kupują, jaką rolę bitcoin może odegrać w portfelu i jak zintegrować go bez narażania stabilności całości.
Nie ignoruj go ani nie idealizuj
Bitcoina nie można już dłużej ignorować. Jego ewolucja jako instrumentu finansowego przekroczyła próg, który wymaga co najmniej świadomego podejścia. Dla wielu – zwłaszcza młodszych lub bardziej zorientowanych technologicznie – to element długoterminowej strategii. Dla innych pozostaje eksperymentem wysokiego ryzyka. Dla wszystkich stał się jednak zjawiskiem, którego tradycyjny system finansowy nie może pomijać.
Przeczytaj także: INWESTYCJE | CZY KRYPTOWALUTY TO BEZPIECZNE PRZYSTANIE?
Dzięki regulowanym instrumentom, rosnącej adopcji instytucjonalnej i większej przejrzystości operacyjnej bitcoin jest dziś na celowniku ostrożnych inwestorów. Nie jako substytut tradycyjnych aktywów, lecz jako potencjalny dodatek do zdywersyfikowanej architektury majątkowej. W praktyce dla inwestorów detalicznych oznacza to możliwość uzyskania ekspozycji poprzez zwykłe rachunki maklerskie (np. eTORO czy NORDNET) albo regulowane produkty giełdowe zamiast bezpośredniego zarządzania kluczami. Zrozumienie jego logiki, ryzyka i potencjalnej roli będzie kluczowe przy decyzji, czy – i w jakiej skali – wpisuje się w strategię świadomego inwestora w tej nowej fazie rynku.